piątek, 10 lipca 2015

Zaleta czy wada?

Nadchodzi kolejny weekend i już zacieram rączki. Dwa dni w ciągu, których jestem na ciągłych obrotach. I nieważne czy to w domu czy na uczelni zawsze jestem w ciągłym ruchu i nie usiedzę ani minuty. 


Cały czas się coś u mnie dzieje, ale to wtedy czuję, że żyję. Nawet, jeśli na zewnątrz jest prawie 40 stopni, z nieba leje się żar a ja jestem w obcasach. W ekstremalnych przypadkach albo padam z wycieńczenia albo, (co gorsza) jestem tak bardzo zmęczona, że właśnie, dlatego nie mogę zasnąć. (Swoją drogą to chyba nie jest normalne...).

Uwielbiam być w ciągłym ruchu, ale czasem za dużo myślę o wszystkich i wszystkim innym. Doskonale o tym wiem, że ja dla siebie jestem na ostatnim miejscu. Czy można za bardzo lubić pomagać innym? 

I jestem tego świadoma. Zarówno tego, że ja jestem na końcu jak i tego, że jest ktoś, kto to wykorzystuje. 

Pytanie tylko czy to dobrze czy źle...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz