Wiem, że większość ludzi się z tym nie zgodzi, ale nie
przepadam za latem… a w szczególności za latem w mieście.
Oczywiście jak każdy lubię zajadać się lodami, jeździć na
motocyklu czy rowerze, zrobić szybki wypad ze znajomymi czy napić się zimnego
lanego piwa z sokiem malinowym ;). Problem tkwi w tym, że o ile normalnie
jestem pełna energii, tryskam humorem i wszędzie jest mnie pełno (nie, nie mam pięciu
lat ;) ) to, kiedy termometr dobija do 25 °C
wszystkie siły po prostu mnie opuszczają i odzywa się we mnie dzikie zwierzę… a
konkretnie leniwiec.