Czasem tak w życiu bywa, że dostajemy kopa w tyłek,
że wali się i rozpada wszystko, czego dotkniemy i na czym nam naprawdę zależy.
I co wtedy?
Przecież nie można się poddać, zrezygnować… Przecież
tak się nie robi.
Czasem jednak jedyną opcją by coś się zmieniło jest
zmiana w nas samych. Tylko czy tak się da? I co z hasłem, że „ludzie się nie
zmieniają”?
Co z tego, że ma się jasno wytyczony cel skoro mimo
usilnych starań i prób nie wychodzi... Co jeśli cały czas przegapiamy w kółko
popełniany błąd?
Wtedy potrzebny jest ktoś, i to ktoś przez wielkie „K”.
Ten Ktoś nie zawsze musi za wszelką cenę nam pomóc, nie zawsze musi doradzić.
Czasem wystarczy tylko żeby po prostu ten Ktoś był. Wystarczy, żeby odebrał
telefon w środku nocy, wysłuchał, przyjechał, przytulił. Nawet nie musi nic
mówić, wystarczy sama świadomość, że jest, że możemy na nim polegać, że mamy się,
do kogo zgłosić z problemem.
Czasem jednak ten Ktoś nie może siedzieć bezczynnie
i tylko wysłuchiwać, klepać po ramieniu i powtarzać, że wszystko będzie dobrze.
Czasem musi krzyknąć, zdzielić w łeb i powiedzieć prosto w twarz jak bardzo się
mylimy, jak głupie jest to, co mówimy, jak bezmyślnie się zachowujemy. Musi, bo
na tym przecież polega przyjaźń.
Trzeba tylko pamiętać, że krytykę od tej osoby
trzeba przyjąć na klatę a nie obrażać się bezsensownie. Wyciąganie wniosków
może nie jest najmilsze, ale może zaprowadzi nas do czegoś lepszego? Może coś
do nas dotrze i otworzy się jakaś zapadka? Chyba warto spróbować…
Najważniejsze jest jednak to, że gdy sami uporamy
się z własnym problemem to tak samo jak dla nas miał Ktoś czas, tak my
powinniśmy oddać trochę naszego czasu, jeśli zajdzie taka potrzeba. Odebrać
telefon dzwoniący w środku nocy, odpisać na sms ‘a… Bo dla tej drugiej osoby
może to być równie ważne jak dla nas jeszcze chwilę temu.
Zegar wybija 03: 30 a ja powoli zbieram się do
spania wcześniej podłączając telefon do ładowania i podkręcając dźwięk…
Przecież Ktoś może mnie potrzebować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz