niedziela, 6 października 2013

Październik

Za oknem zaczyna się robić ponuro a z szafy powoli wyciągamy kolejny ciepły szalik i rękawiczki.
W takie wieczory, kiedy moje stopy przypominają sople lodu a zaraz po przyjściu do domu lądują w ciepłych skarpetach i pod kocem zastanawiam się czy tylko mnie jest tak cholernie zimno…




Mimo wszystko lubię tę porę roku. Szelest suchych liści, których coraz więcej pojawia się na ulicach. W komunikacji miejskiej, w drodze na uczelnię do uszu dochodzą stare, doskonale znane, ale zapomniane melodie.  Skostniałe palce rozgrzewane kubkiem gorącej herbaty z cytryną i sokiem malinowym. Smak szarlotki upieczonej przez mamę.
To wszystko sprawia, że dla mnie ta pora roku staje się naprawdę magiczna.
I nie przeszkadza mi, że z nieba coraz częściej spadają krople deszczu, a poranki nie zachęcają już do wystawiania nosa poza kołdrę.

W głowie jednak ciągle mam wspomnienia ciepłego, pełnego słońca i uśmiechu lata. 

Trzebinia - Chechło, późne popołudnie w świetnym towarzystwie. 

Kawa by mama;)

Czasem tak jest, że wszystko nam mówi, że mamy się uśmiechac 

Mój osobisty, mały skrawek nieba 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz