piątek, 5 lipca 2013

W podróży




Pociągi… Spędzam w nich, co najmniej 4 godziny tygodniowo, co daje 20 godzin miesięcznie i 1040 godzin rocznie. Jak wykorzystać ten czas? To zależy, z kim się jedzie.


Czasem jest tak, że jedzie się z kimś znajomym, tak jest najłatwiej. Zawsze znajdzie się temat do rozmowy (czyt. Zawsze można kogoś obgadać;) i tak, każdy facet to plotkara. Czasem nawet większa niż nie jedna kobieta).
Jeśli jedzie się samemu można w spokoju poczytać książkę lub ulubioną gazetę. Mając do dyspozycji różnego rodzaju sprzęty można oglądać filmy lub słuchać muzyki.

Czasem zdarza się jednak tak, że człowiek nie może się oprzeć i zaczyna podsłuchiwać rozmowy współpasażerów. I tak możemy się dowiedzieć, jakie to choroby są teraz „modne”, co jest zdrowe a co nie, do czego mogą doprowadzić zwykła kosiarka, czy jak odpowiednio hodować storczyki.
Możemy również trafić na człowieka, który koniecznie chce z „porozmawiać o Bogu” lub dowiedzieć się „czy jest Pan chrześcijaninem?” a jego misją jest za wszelką cenę przekonać nas do swoich racji.
Ja osobiście, (jeśli już mogłabym wybierać) najbardziej lubię jeździć z ludźmi „licealnymi”. Zawsze można się z nimi pośmiać i pogadać. Mają w nosie czy chodzisz do kościoła, jak hodujesz storczyki i/lub na co jesteś chory/a.
No i te historyjki i dyskusje… dlaczego nie można korzystać z toalety w pociągu podczas postoju? Czyj pies wychodzi tyłem z pokoju a czyj jest głuchy? Jak okropni potrafią być nauczyciele? Wiesz co zrobił Mateusz, ten, co siedzi za mną na biologii?!


I jak tu się nie śmiać, jeśli człowiek patrząc na nich uświadamia sobie, że jeszcze parę lat temu zachowywał się tak samo




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz